piątek, 7 marca 2014

Od Ithana: Ciężkie życie ucznia asasyna

-Szybciej!- rozkazał Altair.
Wspinałem się właśnie po skalnej ściance. Na dole asasyn wykrzykiwał mi polecenia. Była to część mojego treningu. Dawno, bo ponad rok temu Altair po nieudanej wyprawie do T'hadi obiecał mi że wyszkoli mnie na asasyna. Gdy będę bardziej sprawny może uda nam się pozbyć Vivanne i pomóc miastu.
Ale na razie jestem półtorarocznym szczeniakiem wspinającym się po skale. Nie żebym był fajtłapą. Według Altair'a jestem nieźle sprawny fizycznie jak na swój wiek, a to coś znaczy (zwłaszcza jeśli powiedział to asasyn).
-Pięknie!- skomentował Altair.- Jeszcze chwila i przegonisz ślimaka bagiennego!
Przyzwyczaiłem się już do takich komentarzy i do tego, że Altair liczy na jakąś ripostę z mojej strony (twierdzi, że cięty język może mi kiedyś uratować albo chociaż przedłużyć życie). Odszczeknąłem więc:
-A skąd wiesz jak szybko się poruszają ślimaki bagienne?!
Usłyszałem tylko parsknięcie śmiechem.
Nagle z lasu wybiegła Rubylee i zatrzymała się obok Altair'a.
-Cześć Al...BOGOWIE!- krzyknęła widząc co wyczyniam.
-Nie martw się- odpowiedział asasyn.- Nic mu nie będzie.
-Zgadzam się!- dodałem. Nie chcę by inni widzieli we mnie tylko bezbronnego szczeniaka. W końcu przecież za pół roku będę pełnoprawnym dorosłym.
-Ithan nie wygłupiaj się!- Ruby próbowała przemówić mi do rozsądku. Niestety rozsądek podpowiadał żebym słuchał Altair'a, bo zarobię więcej niż jednego siniaka.
W końcu podciągnąłem się i stanąłem na szczycie skały.
-Brawo młody!- krzyknął Altair. Ruby poddała się i poszła mrucząc coś pod nosem i kręcąc głową z niedowierzaniem.
Asasyn zwinnie wspiął się i stanął po chwili obok mnie. Ta prędkość mnie po prostu uderzyła mentalnie. To co ja robiłem w piętnaście minut Altair robił w parę sekund. Muszę lepiej się postarać.
-Gotowy na powrót do domu?- spytał asasyn i już miał schodzić w dół.
-Co?!- zdziwiłem się.- To już koniec?
Altair pewnie po raz pierwszy spotkał ucznia, którego nie cieszy możliwość wolnego popołudnia.
-Mały, nie chcę cię niczym obrazić, ale nie możesz się przepracowywać- wyjaśnił.
-Ale ja chcę być lepszy!- oburzyłem się.- Jeśli mamy wrócić do T'hadi to muszę się jeszcze bardziej postarać!
-Przecież dobrze sobie radzisz...
-Wcale nie- zwiesiłem głowę.- Ty tu wszedłeś w parę sekund a mi to zajęło piętnaście jeśli nie więcej minut.
Altair spojrzał na moją zawiedzioną minę i westchnął.
-Niech ci będzie. Zrobimy sobie jeszcze mały bieg przełajowy, ale...- tu zrobił naprawdę poważną minę.- Potem marsz do jaskini bez gadania, jasne?
Pokiwałem wesoło głową, zeszliśmy ze skały i popędziliśmy przez las. Skakaliśmy po gałęziach, przez strumyki, głębsze rzeczki przepływaliśmy. Byłem padnięty ale zadowolony.
Po powrocie do jaskini Altair'a (muszę z nim mieszkać, bo nie jestem dorosły, a prawnie to on jest moim opiekunem) po prostu zwaliłem się na posłanie, a że był już wieczór po prostu zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj! Komentarze są moderowane!